Posty

Wyświetlanie postów z 2009

WSPÓŁCZESNE KOBIETY

Obraz
Niedawno znalazłam zapomniany tekst, w zasadzie dywagacje na temat kobiet i ich zapatrywań. Tekścik jest bardzo ogólny i nie za "głęboki". To jakby malutki wierzchołek, góry lodowej. Po jego przeczytaniu przypomniało mi się uczucie buntu, które niegdyś w sobie nosiłam i w jakiś daleki sposób koresponduje ze zdjęciami jakie postanowiłam stworzyć "w obronie prostoty i niewinności kobiet". Oto tekst: Bez wątpienia sytuacja kobiet wciąż ulega stopniowej przemianie. Dzięki mediom zagraniczne wzorce docierają bardzo szybko w nasze już nie tak „skromne progi”, a ogólna moda na walkę z tematami tabu sprawia, że dzisiejszy świat wygląda zupełnie inaczej niż ten sprzed stu lat. Kobieta zdecydowanym ruchem zrzuciła fartuch gospodyni i... jest rozdarta między swymi pragnieniami. Walka o prawa dla kobiet przebiegała bardzo burzliwie. Początkowo nie wróżono ruchom feministycznym powodzenia i jakież wielkie było zdziwienie, gdy okazało się, że świat mężczyzn po raz wtóry się myli.

ROBERT FRANK – KONIEC AMERYKAŃSKIEGO SNU

Obraz
Robert Frank przyszedł na świat w Szwajcarii 1927 roku w zamożnej, żydowskiej rodzinie. Fotografia była dla niego ucieczką od rodzinnych zainteresowań związanych z prowadzeniem firmy i mnożeniem kapitału. Nauki pobierał u fotografów i grafików, co zaowocowało pierwszym albumem „40 zdjęć”. W wieku dwudziestu lat, opuszcza bezpieczną Szwajcarię, by wyruszyć w swoją wielką podróż – do Ameryki. Za oceanem jego sen się realizuje, jednak to nie jest to, o czym marzy żądny wówczas przygód młody fotograf. Dzięki albumowi dostaje swoją pierwszą pracę dla Harpers Bazar. Fotografowanie mody nie zatrzymuje go długo w jednym miejscu. Już po roku, w 1948 udaje się na wielka włóczęgę do Peru i Boliwii. Podróż, nowe miejsca, wrażenia ludzie, Robert Frank składa swój kolejny album „Peru” , zawiera też cenne znajomości ze znanymi fotografami. Rozczarowanie wspaniałą Ameryką sprawia, że na powrót udaje się do rodzinnej Europy. Tym razem Anglia i Walia przyciągają jego uwagę. Tutaj szuka poezji w czarn

Anna Świrszczyńska - Ona się boi

Koło kobiety leży jej mężczyzna. Kobieta boi się, że on ją znowu zabije. - Czy mnie już więcej nie zabijesz? - pyta kobieta. - Nie zabiję - mówi mężczyzna. Ale ona boi się, że on ją znowu zabije. Więc podbiega do okna i skacze na bruk. I już jest ocalona leżąc na bruku. Już on jej więcej nie zabije. Anna Świrszczyńska z tomu Jestem baba

W czwartek...

W czwartek umarł dziadek. Nie chciałam nic pisać o książce Irvinga Stone "Pasja Życia", ale w czwartek skończyłam czytać tom 2 i znalazłam kojące słowa: "Życie było dobre. Bóg nie stworzył mnie, aby mnie opuścić. Kochałem marmur, ale również i malarstwo. Kochałem architekturę, ale również i poezję. Kochałem moją rodzinę i moich przyjaciół. Kochałem Boga, kształty niebios i kształty ziemi, a także i ludzi. Kochałem życie do sytości, a teraz kocham śmierć, jako jego naturalne dopełnienie(...) jeśli chodzi o mnie , siły zniszczenia nigdy nie pokonały sił twórczych".

Iris Murdoch - Zielony rycerz

Kilka dni temu skończyłam czytać tę niezwykłą książkę i jeszcze dziś nie mogę wprost przestać o niej myśleć. Powieść Murdoch, można odebrać na wielu poziomach i na każdym ma w sobie coś porywającego. Książka ta, zbudowana jest wokół tajemnicy Lucasa - profesora-erudyty, którego każdy z otaczających go przyjaciół postrzega nieco inaczej, przy czym wszyscy odczuwają strach. On jeden nie zabiera głosu w powieści, nie jest narratorem, dlatego tez nie możemy odpowiedzieć "Kim w istocie jest Lucas"? Powieść przedstawia losy małego i zamkniętego środowiska londyńskich przyjaciół, zadziwionych niedawną wiadomością, o nieszczęśliwym wypadku, w którym Lucas broniąc się przed złodziejem nieumyślnie morduje napastnika. I od tego momentu wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie, motywy, uczucia, pobudki i przyczyny - w tym świecie nic nie jest pewne. A wszystko co wiemy zbudowane jest na naszych niejasnych wyobrażeniach. To świat symbolu i stagnacji, depresji i nadziei, idealne pole dla w

raz,dwa,trzy - buuuum!!

To ma być dziennik o książkach ulatujących z głowy jak ziarenka dmuchawca, przez kogo i po co wprawione w znikanie - nie wiem, może się dowiem, kiedyś. Na ile zapanuje nad swoja wyobraźnią i poddam się powyższemu założeniu, nie wiem. Symultaniczność momentami jest tak idealna, fragmenty życia splatają się tak ściśle, że z natłoku trudno wyodrębnić sam utwór. O mnie: czytam chaotycznie, ok. 5 książek na raz, a przynajmniej do chwili, gdy któraś nie ściągnie całej mojej uwagi. Nie jestem stała w uczuciach, mam licznych kochanków, którym oddaje się ze zmiennym natężeniem. Bez pamięci zakochiwałam się w dostojewskim, cortazarze, wojaczku, czy stachurze, miałam romans z baudelaire, dygatem, hessem i gombrowiczem. Do łóżka chodzę z wieloma. Ostatnim czasem znajomości nawiązuje głównie w bibliotece Podgórskiej na Dębnikach. Przez co są mniej intensywne i mniej pociągające. Uwielbiam kreślić po książkach i ciągle nie zaprojektowałam swojego exlibrisu. ja w maleńkim wycinku.